Nowy Suzuki Swift Sport wjeżdża na rynek. Wolnossący silnik 1,6 Japończycy zamienili na mniejszą 1,4-litrową turbodoładowaną jednostkę zachowując manualną sześciobiegową skrzynię. Do tego odchudzono samochód o kilkadziesiąt kilogramów i nadano mu jeszcze bardziej zawadiacki wygląd. Czy Japończykom uda się taki atak na klasę małych hot hatchy?

Historia szybkich Swiftów sięga jeszcze lat 80-tych. Wtedy to na rynku pojawił się Swift w wersji GTI. Pomimo niezbyt mocnego silnika (101 KM uzyskano z zaledwie 1,3 litra pojemności) samochód legitymował się naprawdę dobrymi osiągami zaskakując na drodze wielu kierowców mocniejszych maszyn. Powód? Niska masa własna wynosząca zaledwie 750 kg! W duchu tej uniwersalnej recepty na radość za kierownicą, czyli połączenia niewielkiej masy pojazdu z dynamicznym motorem powstały dwie pierwsze generacje Swifta Sport dziedziczące „geny samuraja” po modelach GTI. Obydwie odsłony Sporta zdobyły uznanie na europejskim rynku, dlatego też po prezentacji „zwyczajnego” Swifta w ostatniej wersji z niecierpliwością oczekiwano na przedstawienie wariantu sportowego. Oto jest!

Nowy Swift Sport podobnie jak jego „cywilni” bracia został skonstruowany na uniwersalnej platformie podwoziowej nowej generacji nazwanej przez Japończyków HEARTECT. Na niej powstały też inne modele Suzuki z obecnej palety (np. Baleno czy Ignis). Oczywiście na potrzeby stworzenia auta o lepszych osiągach odpowiednio zmodyfikowano platformę. Dla usztywnienia w nadwoziu pojawiły się dodatkowe spawy zlokalizowane w okolicach tylnych błotników, wnęk drzwiowych i ścian bocznych.

Nowego Swifta Sport (dostępnego teraz wyłącznie w wersji 5-drzwiowej) napędza turbodoładowany czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,4 litra. Znamy go już z innych modeli Suzuki, takich choćby jak Vitara S czy SX4 S-Cross. Tam jednak jednostka ta o handlowej nazwie BoosterJet (wyposażona w łańcuch rozrządu, bezpośredni wtrysk paliwa i intercooler powietrze-powietrze) kolokwialnie mówiąc ma nieco więcej roboty. W przypadku małego Swifta Sport, którego masę udało się utrzymać na dość niskim poziomie (975 kg) dynamiczny turbo-benzyniak rozwijający 140 KM i 230 Nm momentu obrotowego zapewnia osiągi godne nazwy.

Jak deklaruje producent pierwsza „setka” na liczniku Swifta pojawia się po ok. 8,1 sek. od startu, a prędkość maksymalna to 210 km/h. W stosunku do poprzedniej wersji Sporta wskazane parametry uległy więc pewnej poprawie (przyp. red., odpowiednio: 8,7 sek. i 195 km/h). Napęd jest przenoszony na przednie koła za pośrednictwem 6-stopniowej manualnej skrzyni biegów. Warto wiedzieć, że nowy model oprócz zmniejszonej pojemności silnika ma też zmniejszony bak paliwa. Poprzednik posiadał 42-litrowy zbiornik, zaś teraz musi nam wystarczyć zaledwie 37 litrów.

Oprócz zmian nadwoziowo-silnikowych tworząc nowego Swifta Sport inżynierowie Suzuki zajęli się również zawieszeniem, które otrzymało sztywniejsze amortyzatory Monroe oraz zmodyfikowane sprężyny obniżające pojazd o 15 mm. Dla uzyskania większej sztywności zawieszenia z przodu zintegrowano łożyska z piastami i zastosowano inny stabilizator poprzeczny z elementami wykonanymi z teflonu. Tylna belka skrętna również uległa przekonstruowaniu i usztywnieniu. Układ hamulcowy zyskał większe przednie tarcze i skuteczniejsze tylne klocki. Swift Sport otrzymał przekładnię kierowniczą z elektrycznym wspomaganiem i regulowanym przełożeniem. Aby uzyskać lepszą zwrotność samochodu w porównaniu do poprzedniego modelu, zwiększono kąt wychylenia przednich kół przy skręcie. Z kolei obniżenie masy układu kierowniczego było możliwe dzięki zastosowaniu listwy przekładni kierowniczej, która w środku jest wydrążona.

Nowy Suzuki Swift Sport jest już dostępny w sprzedaży w Polsce. Na razie przyjmowane są jednak wyłącznie zamówienia na ten model. Pierwsze samochody powinny trafić do klientów w lipcu. Auto wyceniono na 79 900 zł. Na koniec warto wspomnieć, że Swift Sport pozostał „rdzennie dalekowschodnim” modelem. Pojazdy dostarczane na europejski rynek będą do nas przypływać z japońskiej fabryki Sagara zlokalizowanej w mieście Shizuoka.

Tekst: Adam Kołodziejczyk, zdjęcia: Suzuki