BBieżąca generacja Forda Mondeo jest na rynku od dobrych pięciu lat i doczekała sie ostatnio faceliftingu. W USA konstrukcja ta (pod nazwą Fusion) pojawiła się jeszcze wcześniej, zaś od mniej więcej roku właśnie stamtąd przypływa do Polski sporo egzemplarzy Fusionów w wersji hybrydowej. Co ciekawe, takie auta upodobali sobie prywatni przedsiębiorcy świadczący usługi przewozu osób. Jest to dość interesująca sytuacja, ale porzućmy luźne rozważania na temat hybryd, gdyż obiektem naszego testu została inna – dużo bardziej typowa dla kontynentalnego rynku – wersja Mondeo.

Mowa oczywiście o wariancie z turbodieslem pod maską. To jedna z popularniejszych konfiguracji wykorzystywanych przez użytkowników flotowych; samochód lubiany za właściwości jezdne i ceniony za swoją wielkość ocierającą się o segment E. Popularny „mondziak” mierząc 4,87 metra długości jest naprawdę duży, co powinno się przekładać zarówno na ilość miejsca we wnętrzu, jak też na specyficzny sposób prowadzenia. Sprawdźmy to.

Do testu otrzymaliśmy odmianę liftback. Jej bagażnik jest olbrzymi i liczy sobie 550 litrów. Na tylnej kanapie wygodnie rozsiądą się dwie osoby, choć można by oczekiwać, że w tak potężnym samochodzie miejsca na nogi będzie jeszcze więcej. Kierowca i pasażer mają do dyspozycji odpowiednio ukształtowane fotele (za dopłatą tapicerka wykonana ze skóry i z alcantary) na których jednak zdecydowanie lepiej odnajdą się osoby pozbawione kłopotów z tuszą. Siedziska i oparcia są relatywnie wąskie.

Porównując architekturę wnętrza Forda Mondeo do najnowszych konstrukcji na rynku (np. Peugeot 508) widać, że kokpit pochodzi z czasów w których ekrany dotykowe dopiero rozpoczynały rewolucję w dziedzinie digitalizacji oprzyrządowania. Owszem – znajdziemy tu wielofunkcyjny wyświetlacz zastępujący klasyczne zegary i dotykowy ekran na środku deski rozdzielczej, ale wciąż wiele urządzeń w Fordzie sterowanych jest przy pomocy klasycznych guzików. Może się to podobać kierowcom przyzwyczajonym do tradycyjnych rozwiązań. Te same osoby zapewne przeklną obecność pokrętła zastępującego zwyczajny lewarek skrzyni biegów i niestety nie będą miały racji.

Testowane Mondeo dysponowało klasyczną skrzynią automatyczną o ośmiu przełożeniach. Może i nie spisywała się ona wzorcowo, ale na pewno dużo lepiej od dwusprzęgłówki oferowanej wcześniej. Zmiany przełożeń w „hydrokinetyku” Forda przebiegają płynnie, choć niezbyt dynamicznie. Wprawdzie nie pasuje to do charakteru wersji wyposażeniowej testowanego egzemplarza (sportowo nacechowane ST-Line), ale jeśli ktokolwiek myśli o Mondeo jako o krążowniku szos, na pewno miękkość pracy automatycznej skrzyni wpisze się w ten wizerunek bardzo dobrze. Sprzęgnięty z przekładnią 190-konny turbodiesel zapewnia przyzwoite osiągi przy okazji nie rujnując kieszeni kierowcy.

Udostępniony do testów samochód był wyposażony w zawieszenie z amortyzatorami o regulowanej twardości tłumienia (opcja za 7200 zł). Możliwość usztywnienia teleskopów sugeruje spore rezerwy w zakresie dynamicznego pokonywania zakrętów, ale niestety to mylny trop. Gdy już uda nam się przebić przez komputer pokładowy i znaleźć odpowiednią zakładkę w której odznaczymy opcję zmiany profilu jazdy (niestety nie ma do tego oddzielnego przycisku), to możemy się poczuć nieco rozczarowani efektami. Fakt – precyzyjny układ kierowniczy Mondeo nie zawodzi i daje właściwe wyczucie drogi, ale już samo zawieszenie okazuje się być elementem jakby z „innej bajki”.

Jadąc Fordem w zasadzie zawsze ma się wrażenie podróżowania dużym, ciężkim pojazdem. Nie zmienia tego przestrojenie auta w tryb sportowy ani żadna inna sztuczka elektroniki. Mondeo doskonale czuje się na autostradzie, gdzie pozwala odprężyć się pochłaniając kilometry w ciszy i w komforcie. Gdy jednak tylko zjedziemy na kręte drogi i przyjdzie nam do głowy zaszaleć, szybko przekonamy się że to nie jest żywioł „mondziaka”. Dość wcześnie pojawiająca się podsterowność, pokazuje że wygłupy tym autem to proszenie się o kłopoty.

Czas na małe podsumowanie. Czy Ford Mondeo to dobry samochód? Jasne że dobry, ale w obecnych czasach nie ma już tak naprawdę „złych” samochodów. W szczególności w segmencie D w którym producenci zawieszają poprzeczkę niezwykle wysoko. I tu pojawia się mały zgrzyt, gdyż osobiście w nieco irracjonalny sposób wciąż tęsknię za starszym Mondeo poprzedniej generacji. Istotnie – miało ono dużo gorzej wykończoną kabinę, ale podobnie jak Focus dawało kierowcy „coś więcej” jeśli chodzi o prowadzenie. W obecnej generacji widać wyłącznie nastawienie na komfort, lecz może właśnie takie są oczekiwania rynku?

Tekst i zdjęcia: Adam Kołodziejczyk

KARTA TESTU DROGOWEGO

Ford Mondeo 2.0 EcoBlue 190 KM ST-Line
Cena wersji testowanej 167 210 zł
Cena pojazdu testowanego ok. 195 680 zł
Dane podstawowe
Długość 4871 mm
Szerokość 1852 mm
Wysokość 1482 mm
Rozstaw osi 2850 mm
Masa własna 1739 kg
Pojemność bagażnika 550 l
Pojemność zbiornika paliwa 60 l
Nadwozie/zawieszenie
Typ nadwozia / ilość drzwi Liftback/5
Ilość miejsc 5
Zawieszenie (przód/tył) Kolumny MacPhersona / Wielowahaczowe
Ukł. kier. wsp. elektryczne
Hamulce (przód/tył) TW/T
Ogumienie (przód/tył) 235/45/R18/235/45/R18
Ogumienie wersji bazowej 215/60/R16
Grubość lakieru 90 – 130 µm
Prześwit z przodu 24,5 cm
Prześwit z tyłu 29 cm
Silnik
Czterocylindrowy, rzędowy, diesel, montowany poprzecznie, żeliwny blok, aluminiowa głowica, 16 zaworów w układzie DOHC, turbosprężarka ze zmienną geometrią kierownicy spalin, napęd rozrządu paskiem zębatym w kąpieli olejowej, bezpośredni wtrysk paliwa typu common rail, filtr cząstek stałych, system start-stop.
Pojemność 1996 ccm
Max moc 190 KM/3500 obr./min.
Max mom. obr. 400 Nm/2000 obr./min.
Skrzynia biegów/napęd
Automatyczna, 8-biegowa, tryb manualnej zmiany, napęd na przednią oś.
Osiągi/zuż. paliwa – dane producenta
Prędkość maksymalna 223 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 8,9 sek.
Zużycie paliwa (l/100km) średnie 5,5 – 5,8
Zużycie paliwa (l/100km) – pomiar
Trasa (spokojny styl jazdy) 5,2
Miasto (spokojny styl jazdy) 7,8
Średnie (spokojny styl jazdy) 6,2
Warunki pogodowe podczas testu
Temperatura 24 – 30 °C, przelotne opady deszczu.

NOTATKI TESTOWE

    • Atrakcyjny czerwony lakier kryjący się pod nazwą Ruby Red to wydatek 3450 zł. Jest on najdroższy spośród wszystkich dostępnych do Mondeo. Co ciekawe, nawet zwykły biały lakier również wymaga dopłaty (800 zł).
    • Dużą, tylną pokrywę bagażnika Forda Mondeo wykonano z aluminium. W testowanym egzemplarzu drzwi kierowcy domykały się z wyraźnym oporem. Może to tylko kwestia regulacji.
    • Prowadząc Mondeo odnosi się wrażenie siedzenia w samochodzie bardzo „zabudowanym”. Słupki otaczające kabinę są grube a linię okien poprowadzono wysoko.
    • Ford Mondeo w bazowej odmianie Trend z 1,5-litrowym silnikiem EcoBoost o mocy 165 KM kosztuje ok. 100 tys. zł. Dobrze, że z oferty wycofano 1,0-litrowy silnik który niegdyś otwierał cennik…
    • Ford Mondeo w swej najmocniejszej odmianie dieslowskiej (190 KM występuje również z napędem na cztery koła. Co ciekawe, takie auta posiadają nieco większy zbiornik paliwa (62 litry zamiast 60 litrów). Podobnie jak w modelu Edge, do obserwacji rozkładu siły napędowej między osie służy wyświetlacz umieszczony przy zegarach.
  • Przeglądając cennik Forda Mondeo natrafimy na takie dodatki jak zaciski hamulcowe lakierowane na czerwono (1050 zł dopłaty) czy sterowane pilotem ogrzewanie postojowe z dodatkową nagrzewnicą (5700 zł).