Po latach kłopotów ze stworzeniem palety naprawdę ekscytujących samochodów Alfa Romeo wreszcie wspina się na falę wznoszącą. Cele wyznaczono ambitnie: 4C to drogi i zaawansowany technicznie samochód sportowy. Przyglądamy się dokładniej temu, co dwuosobowa Włoszka skrywa pod panelami karoserii z włókna szklanego.

Wyjątkowość małej, sportowej Alfy Romeo zaczyna się od samych jej „narodzin”. Ma to miejsce w fabryce Maserati w Modenie, gdzie dziennie powstaje ok. 12 sztuk 4C. Proces produkcyjny wydaje się dość skomplikowany. Po częściowym złożeniu każda Alfa jest przewożona do drugiego zakładu, w którym następuje lakierowanie karoserii sprawdzonej w 400 punktach pod kątem poprawności montażu. Po tym etapie samochody wracają znów do Modeny, gdzie są demontowane, by uzbroić je w resztę podzespołów. Dwuosobowe Alfy Romeo (podobnie zresztą jak pojazdy Maserati) na koniec produkcji przechodzą 40-kilometrową jazdę próbną. Trzeba przyznać, że wszystko to robi wrażenie i daje pojęcie o tym, z jakiej klasy autem mamy do czynienia.

Choć krótka (niecałe 4 metry długości) i niska (1183 mm wysokości) 4C na pierwszy rzut oka wydaje się konkurentem Mazdy MX-5, to przyglądając się jej osiągom (4,5 sek. do „setki”) szybko stwierdzimy, że zdecydowanie bliżej jej na przykład do Porsche 718 Caymana. Doskonałe są nie tylko przyspieszenia zapewniane przez włoski pojazd, ale i skuteczność wytracania przez niego prędkości. Hamulce z zaciskami Brembo przy pełnym wykorzystaniu generują przeciążenie 1,2 g.

Kluczowa dla dynamicznego poruszania się 4C jest niewielka masa samochodu: niecałe 900 kg. To terytorium Lotusa Elise i wynik o ok. 400 kg (!) lepszy od wspomnianego Porsche 718. Jakim cudem włoskim konstruktorom udało się zbudować tak lekki pojazd? Wszystko wyjaśnia budowa nadwozia. Głównym elementem jest środkowa część szkieletu auta wykonana z włókna węglowego. Wytwarza ją firma Adler Plastic kooperująca z Alfą Romeo. Korpusy nadwozi produkowane są w Neapolu, skąd trafiają do wspomnianej już fabryki Maserati w Modenie.

Tam, do centralnej karbonowej struktury przypominającej wannę przytwierdza się dwie przestrzenne ramy z aluminium. Jedna z nich stanowi przednią strefę zgniotu samochodu, a druga otacza silnik i zawieszenie z kolumnami MacPhersona umieszczonymi przy tylnej, napędzanej osi. Czołowa aluminiowa rama okala podwójne poprzeczne wahacze przymocowane do elementów z włókna węglowego. Co ciekawe, ze względu na normy bezpieczeństwa, fragmenty wzmocnień przodu i tyłu Alfy Romeo zbudowane są inaczej w samochodach przeznaczonych na rynek północnoamerykański i europejski. 4C sprzedawane w USA mają też sztywniejsze sprężyny, zmodyfikowane stabilizatory oraz inaczej zestrojone amortyzatory.

Dzięki lekkiemu nadwoziu Alfa Romeo nie musi być napędzana olbrzymim silnikiem, by urzekać dynamiką. Przed tylną osią spoczywa poprzecznie ulokowany czterocylindrowy, niespełna 1,8-litrowy benzynowy motor o mocy 240 KM. Wyposażono go w turbosprężarkę BorgWarner. Jej trwałość poprawia dodatkowa elektryczna pompa cieczy pracująca do 10 minut po zgaszeniu silnika po forsownej jeździe, przetaczając płyn chłodzący podzespół.

Jednostka napędowa Alfy Romeo oprócz turbiny ma bezpośredni wtrysk paliwa i podwójny układ zmiennych faz rozrządu. Luz zaworowy regulowany jest automatycznie, za pośrednictwem hydraulicznych kasatorów. Z aluminium wykonano nie tylko blok oraz głowicę silnika w której pracują dwa wałki napędzane paskiem zębatym, ale także tłoki. Chłodzone są one natryskiem oleju na denka. Dla lepszego odprowadzania ciepła, w motorze 4C zastosowano też zawory wydechowe wypełnione sodem.

Dla tych, którzy zastanawiają się nad trwałością elementów silnika 4C ciekawy może być się fakt, że wewnętrzne instrukcje serwisowe Alfy Romeo określają żywot elektronicznie sterowanej przepustnicy na ok. 15 lat/250 000 km. Z kolei wysokociśnieniowa pompa paliwa obsługująca system bezpośredniego wtrysku benzyny przewidziana jest na mniej więcej 10 lat eksploatacji/150 000 km.

Względy estetyczne oraz koncepcja budowy samochodu z centralnie położonym silnikiem wymusiły na inżynierach konstruujących Alfę 4C nietypowe rozwiązania. Dobrym przykładem jest tu pokrywa przedniej części nadwozia, której nie da się tak po prostu otworzyć. Dolewanie cieczy do zbiornika spryskiwacza szyby i kontrolę poziomu płynu hamulcowego wykonamy więc za pośrednictwem modułu serwisowego (rewizji) w podszybiu samochodu. Konsekwencją ultralekkiej budowy nadwozia są obwarowania dotyczące korzystania z niewielkiego 110-litrowego bagażnika umieszczonego z tyłu, za silnikiem. Zalecenia producenta przewidują, by nie wozić w nim rzeczy cięższych niż… zaledwie 15 kg! Z uwagi na bliskość silnika i elementów układu wydechowego, temperatura w przedziale bagażowym bez trudu osiąga 65 stopni Celsjusza.

Na koniec warto wspomnieć o kilku elementach samochodu, które poddano kuracji odchudzającej mającej na celu zmniejszenie ciężaru 4C. Szyby boczne i przednia są wykonane ze specjalnego, cienkiego szkła, na karbonowej podłodze brakuje wykładziny, a fotele mają szkielet z włókna węglowego. Na liście wyposażenia opcjonalnego 4C widnieje za to „dodatkowy kanał powietrza do chłodzenia silnika”, co jasno wskazuje sposób wykorzystania tego auta… W Polsce za przyjemność posiadania sportowej Alfy Romeo trzeba zapłacić blisko 270 tys. zł. Widząc skomplikowaną technologię upakowaną do tego pojazdu łatwiej jest jednak zrozumieć, dlaczego Włosi żądają za swoje auto więcej, niż Porsche za konkurencyjnego 300-konnego 718 Caymana.

Tekst: Adam Kołodziejczyk, zdjęcia: Alfa Romeo