IIt’s your journey (w tłumaczeniu: to twoja podróż). Takim hasłem Volvo reklamuje V40 po faceliftingu. Coś w tym może być… Trzy lata temu testowałem szwedzki kompakt w wersji 1.6/150KM i wtedy pokonałem nim przeszło tysiąc kilometrów w jeden dzień. Po polskich drogach… Pomimo tego wysiadłem z auta w niezłej formie. To pozwoliło mi zapamiętać Volvo jako pojazd wyjątkowo komfortowy, rzeczywiście idealnie nadający się do rozmaitych „podróży”.

Dziś stoi przede mną bladoniebieski egzemplarz V40 po modernizacji. Od debiutu w 2012 roku model optycznie nie postarzał się. Może dlatego producent nie zdecydował się na żadne radykalne zmiany w kwestii designu. Zamontowano nowy grill z odświeżonym logo, z dolnych narożników przedniego zderzaka usunięto niefortunnie usytuowane światła do jazdy dziennej (podatne na wszelkie uszkodzenia), a główne lampy zyskały oświetlenie diodowe. Klosze mają teraz w środku wypełnienie w kształcie nawiązującym do tzw. Młota Thora – symbolu zaczerpniętego z mitologii skandynawskiej. Przepraszam, musiałem napisać te brednie marketingowe, bo Volvo wszędzie o nich wspomina i chyba mi się udzieliło. Wracając jednak do samochodu…

V40 powstające w belgijskiej fabryce, to model dość ważny dla funkcjonowania całej firmy z Goteborga. Stanowi 1/6 światowej produkcji Volvo. Zaraz za XC60 jest więc najlepiej sprzedającym się autem skandynawskiej marki. Gdy samochód wchodził na rynek zakładano jego roczny zbyt na poziomie ok. 80 tys. sztuk i nie pomylono się. Zajrzyjmy więc „pod skórę” tego, co sprzedaje się tak dobrze.

V40 czerpie z dobrodziejstwa płyty podłogowej Forda Focusa drugiej generacji. Nie oznacza to jednak bynajmniej zacofania. Wraz z faceliftingiem pod aluminiowe maski „czterdziestek” w różnych wersjach trafiły nowoczesne silniki z serii Drive-E wyposażone w turbodoładowanie i w bezpośredni wtrysk paliwa. Po 4 latach od debiutu wciąż małe Volvo jest jednym z niewielu samochodów na świecie wyposażonych w poduszkę powietrzną dla pieszego (podobny wynalazek zastosowano np. w nowym Subaru Impreza) rozwijaną nad przednią szybą w razie kolizji z przechodniem.

Na pokładzie V-ki znajdziemy też inne ciekawe systemy z dziedziny bezpieczeństwa i komfortu jazdy. Wystarczy wspomnieć o wspomaganiu utrzymania na pasie ruchu czy rozbudowanym układzie wentylacji kabiny z czujnikiem czystości powietrza i systemem wstępnej cyrkulacji. Po odryglowaniu zamków układ wpuszcza do wnętrza samochodu świeże powietrze. Dmuchawa działa przez określony czas lub do momentu w którym otworzymy drzwi. Sprytne.

Jak się jeździ V40-ką? Mimo wieku konstrukcji, właściwie trudno zgłaszać większe zastrzeżenia do komfortu podróżowania. W przytulnej, dobrze wykończonej kabinie, która podobnie jak bagażnik – nie bije rekordów przestronności, mogłoby jednak być nieco ciszej. Na pochwały zasługuje za to komfortowe zawieszenie. Nawet gdy na osiach znajdują się spore 18-calowe felgi, podwozie odpowiednio wygładza nierówności. Odnoszę wrażenie, że Szwedzi przy okazji liftingu zrobili też coś z układem kierowniczym. Opór jaki stawia wydaje się nieco większy, niż w modelu sprzed modernizacji. Zestrojenie elektrycznego wspomagania zapewnia poczucie bezpieczeństwa jazdy przy większych szybkościach. O te można się pokusić, gdy mamy pod maską benzynowy 190-konny motor.

Nowa dwulitrowa jednostka napędzająca testowane V40 może wywoływać mieszane odczucia. Suche dane wyglądają niezwykle obiecująco: czas przyspieszenia do setki (6,9 sek.) i moment obrotowy na poziomie 300 Nm zapowiadają niesamowite wrażenia za kółkiem. Tymczasem, w praktyce trochę ich brakuje. By pokazać pazur, silnik potrzebuje obrotów i to najlepiej w ilości ok. 3000/min. Dopiero wtedy reakcja na wciśniecie gazu jest natychmiastowa. Druga strona medalu to oszczędność motoru. Gdy jedziemy „po bożemu” Volvo w trasie odwdzięcza się średnim spalaniem poniżej 6 l/100km.

Przypuszczam, że subiektywna ociężałość V40 to po trochu też kwestia 6-stopniowej automatycznej skrzyni biegów (produkuje ją japoński Aisin). Pomimo nienagannej szybkości i świetnej płynności pracy, niestety (jak każdy automat) studzi ona temperament samochodu. W duecie z tak mocnym motorem widziałbym raczej ręczną przekładnię. Tymczasem na polskim rynku do T4 takowa nie jest oferowana.

V40 w testowanej konfiguracji pomimo teoretycznych możliwości, nie zachęca więc do szybkiej jazdy i szczerze mówiąc to mnie w nim trochę zaskoczyło. Poza tym małe Volvo jest dobrą konstrukcją, oferującą wysoki poziom komfortu. Jeśli oczekujemy od auta namiastki hot-hatcha, to lepiej pomyśleć o wersji T4 z manualną skrzynią biegów. Można ją kupić. Tyle, że w Niemczech…

Tekst i zdjęcia: Adam Kołodziejczyk

KARTA TESTU DROGOWEGO

Volvo V40 T4 Momentum
Cena wersji testowanej 119 700 zł
Cena pojazdu testowanego 162 430 zł
Dane podstawowe
Długość 4369 mm
Szerokość 1857 mm
Wysokość 1420 mm
Rozstaw osi 2647 mm
Masa własna 1546 kg
Pojemność bagażnika 335 l
Pojemność zbiornika paliwa 62 l
Nadwozie/zawieszenie
Typ nadwozia / ilość drzwi hatchback/5
Ilość miejsc 5
Zawieszenie (przód/tył) MacPherson / układ wahaczy
Ukł. kier. wsp. elektryczne
Hamulce (przód/tył) TW/T
Ogumienie (przód/tył) 225/40/R18/225/40/R18
Ogumienie wersji bazowej 205/55/R16
Grubość lakieru 130 – 170 µm
Prześwit z przodu 23 cm
Prześwit z tyłu 29 cm
Silnik
Czterocylindrowy, rzędowy, benzynowy, montowany poprzecznie, aluminiowy blok, aluminiowa głowica, kuty stalowy wał korbowy, wałki wyrównoważające, 16 zaworóww układzie DOHC, napęd rozrządu paskiem zębatym, system zmiennych faz rozrządu po stronie dolotowej i wydechowej, bezpośredni wtrysk paliwa, turbosprężarka, pompa oleju o regulowanej wydajności, elektryczna pompa chłodziwa, aktywna żaluzja chłodnicy, system start-stop.
Pojemność 1969 ccm
Max moc 190 KM/4700 obr./min.
Max mom. obr. 300 Nm/1300 obr./min.
Skrzynia biegów/napęd
Automatyczna, 6-biegowa, tryb manualnej zmiany, napęd przedni.
Osiągi/zuż. paliwa – dane producenta
Prędkość maksymalna 210 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 6,9 sek.
Zużycie paliwa (l/100km) miasto/trasa/średnie 7,2/4,6/5,5
Zużycie paliwa (l/100km) – pomiar
Trasa (spokojny styl jazdy) 5,5
Trasa (denamiczny styl jazdy) 7,9
Warunki pogodowe podczas testu
Temperatura 24 – 33 °C, sucho.
NOTATKI TESTOWE

  • Bladoniebieski lakier Volvo nazywa się Amazon Blue. Większości osób ten kolor kojarzy się z Trabantem albo z Fiatem 126p. O gustach się nie dyskutuje…
  • Uwaga na wydech ! Prześwit z tyłu nie jest mały, ale lepiej pamiętać, że zwis za kołem jest bardzo krótki. O 4 cm niżej znajduje się tłumik końcowy. Przy odrobinie nieuwagi podczas parkowania może ucierpieć.
  • Automatyczna skrzynia biegów o dziwo działa całkiem sensownie w ręcznym trybie. Zmiany przełożeń wywoływane popchnięciem / pociągnięciem dźwigni następują szybko, co w starszych modelach Volvo nie było oczywistością. Po włączeniu trybu ECO+ skrzynia odłącza się od silnika, gdy puścimy gaz.
  • Pod maską mała niespodzianka. Całą osłonę silnika zamiast z twardego plastiku wykonano z miękkiej pianki.
  • Karoseria Volvo pokryta jest stosunkowo grubą warstwą lakieru. W nowych autach 90-100 mikronów na drzwiach i błotnikach to norma, a tymczasem V40 na bocznych elementach ma co najmniej po 130 mikronów. Solidnie!
  • Bezkluczykowy dostęp ułatwia eksploatację. System wykorzystuje czujniki pojemnościowe zamontowane we wszystkich klamkach oraz łącznie aż sześć anten umieszczonych w tylnych drzwiach, pod zderzakiem i we wnętrzu auta.
  • W zależności od wersji pojazdu bak paliwa V40 może mieć pojemność 40, 57 lub 62 litry.