Testowanie samochodów rozpuszcza człowieka i czyni go lekko zgryźliwym. Pamiętam uczucie niedosytu, które przeżywałem wysiadając z różnych drogich aut: od BMW Serii 5 typoszeregu F10 po Porsche 911 serii 991. Cóż – rozczarowanie to podobno podatek od marzeń, a przecież kupując samochody segmentu premium chcemy poniekąd spełniać swoje marzenia. Dlatego właśnie obawiałem się kontaktu z Infiniti Q30. Jak się okazuje – niepotrzebnie.
Na początek wyjaśnijmy sobie pewne sprawy. Otóż – i nie ma co owijać w bawełnę – Q30 to tak naprawdę w dużej mierze nieco podniesiony Mercedes Klasy A ubrany w „garnitur karoserii” skrojony przez Japończyków. Płytę podłogową, silniki oraz skrzynie biegów zaczerpnięto z niemieckiego auta i nie ma w tym wcale nic złego. Wręcz przeciwnie – jest sporo dobrego. Jeśli chodzi o współdzielenie elementów podobnie sprawa ma się z wnętrzem, w którym odnajdziemy przełączniki, dźwigienki, wyświetlacz między zegarami i dolną część centralnej konsoli z Klasy A. Pod aluminiową maską Q30 znajomy symbol z gwiazdką ujrzymy też na wielu częściach osprzętu jednostki napędowej…
Najmniejszy pojazd z rodziny Infiniti powstaje w Wielkiej Brytanii w fabryce koncernu – matki, Nissana. To, że na tej samej linii produkcyjnej budowane są znacznie bardziej banalne auta nie oznacza jednak wcale, że samochód traci coś ze swego wyjątkowego charakteru. Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale fakt jest taki, że wiele osób którym pokazywałem Q30 podkreślało ciekawą linię nadwozia zwracając uwagę na fantazyjnie ukształtowany słupek „C”, duży grill i przednie światła przypominające nieco Mazdę 3.
Wnętrze Q30 też może się podobać. Kabinę wykończono wysokiej jakości tworzywami, a skórzane dodatki mają równe szycia. Owszem, czepiając się szczegółów zauważymy, że elementy zapożyczone z Mercedesa nie pasują stylistycznie do reszty deski rozdzielczej. Dyskusyjna jest też intuicyjność sterowania pewnymi funkcjami za pomocą przycisków umieszczonych na kierownicy, ale to nie przesłania pozytywnego wizerunku kabiny, w której czuje się klimat luksusu. Nisko poprowadzona linia dachu (tu wyraźnie zaakcentowana dzięki czarnej podsufitce z tworzywa Dinamica przypominającego Alcantarę) nie stanowi problemu nawet dla wysokich kierowców. Za to pasażerom zajmującym miejsca na tylnej kanapie może przeszkadzać zbyt stromo ustawione oparcie. Dość jednak o wnętrzu, bo czeka nas opis tego, jak japońskim autem się jeździ.
Pod tym względem Infiniti nie zawodzi. Pierwsza dobra widomość dotyczy silnika. Jednostka napędowa, w którą był wyposażony testowany egzemplarz to bazowy benzynowiec w ofercie. Mercedesowski turbodoładowany motor 1.6 z bezpośrednim wtryskiem paliwa i zmiennymi fazami rozrządu rozwija 122 KM i pozwala poruszać się nie tylko dynamicznie, lecz też oszczędnie. Wynik pomiaru średniego spalania w trasie (genialne 5,9 l/100km !) mówi sam za siebie. Silnik Infiniti najlepiej czuje się, gdy wskazówka obrotomierza minie już cyfrę „2”. Q30 zapewnia wtedy dobre przyspieszenia, ale warto mieć na uwadze fakt, że w wysokich partiach obrotów silnik sprawia wrażenie jakby trochę się „męczył”. Robi to, co do niego należy, ale brzmi po prostu niezbyt ładnie.
Pozostając w temacie akustyki Q30 należy wspomnieć o dobrym wyciszeniu wnętrza uzyskanym m.in. dzięki przedniej szybie z warstwą izolacji dźwiękochłonnej. Cisza w kabinie sprzyja długim podróżom w trakcie których docenimy dobre zestrojenie zawieszenia i układu kierowniczego. Podwozie – choć zdarza mu się podczas pracy wydawać pewne odgłosy – resoruje miękko, skutecznie filtrując nierówności. Za to układ kierowniczy zaskakuje precyzją i dobrze dobraną siłą wspomagania. Jednocześnie kierownica obraca się z wyczuwalnym oporem, a to pozwala czerpać sporo frajdy z jazdy.
Co jest główną wadą Infiniti? Bez wahania wskazałbym na zestrojenie sprzęgła, które powoduje, że trzeba bardzo uważać, by nie szarpać samochodem przy zmianach biegów (szczególnie z „jedynki” na „dwójkę”). Gaz również ustawiono nietypowo. Pedał pracuje ciężko, ma bardzo długi skok i po przekroczeniu jednej wyraźnej granicy Q30 dość mocno wyrywa do przodu. Może to zaburzać płynność prowadzenia, ale też ułatwia eco-driving…
Czy Infiniti Q30 jest samochodem godnym polecenia? W mojej opinii, tak. Właściwie trudno znaleźć w nim poważne mankamenty. Oczywiście mam świadomość, że to w głównej mierze zasługa dopracowanej niemieckiej technologii, ale biorąc pod uwagę fakt, iż model zachował indywidualny charakter japońskiej marki, zupełnie mi to nie przeszkadza.
Tekst i zdjęcia: Adam Kołodziejczyk
KARTA TESTU DROGOWEGO
|
NOTATKI TESTOWE
|