Mercedes niebawem wprowadzi do swoich pojazdów nową rodzinę jednostek napędowych. Co czeka na wielbicieli aut z gwiazdą na masce? Na przykład system odłączania cylindrów, brak pasków do napędu osprzętu, dodatkowa 48-woltowa instalacja elektryczna do obsługi niektórych urządzeń oraz rozrusznik zintegrowany z alternatorem.

3.0 R6 czyli M 256 i OM 656
Czy oprócz BMW ktoś pamięta jeszcze o zaletach rzędowych silników sześciocylindrowych? Do tej pory wydawało się, że w dobie turbodoładowanych 400-konnych czterocylindrówek przyjemna barwa dźwięku i brak wibracji podczas pracy to za mało, by opłacalna była produkcja dużych rzędówek. A jednak. W Stuttgarcie trwają prace nad zdefiniowaniem od nowa tego typu jednostek napędowych. Co najmniej jedną z nich otrzyma flagowa Klasa S i nie będzie to zwykły silnik. Wyróżni go przede wszystkim daleko posunięta elektryfikacja osprzętu.

3-litrowy 408-konny benzynowiec zostanie pozbawiony pasków normalnie używanych do napędu alternatora oraz pomp/kompresora. Pozwoli to zmniejszyć długość silnika. Pomiędzy motorem a skrzynią biegów znajdzie się za to tzw. ISG (integrated starter-generator) czyli inteligentny alternator i rozrusznik w jednym, odpowiedzialny za start jednostki napędowej, jej zatrzymywanie i włączanie funkcji „żeglowania”, gdy kierowca będzie chciał oszczędzać paliwo. Urządzenie zapewni również odzysk energii podczas hamowania i dodatkowy zastrzyk ok. 20 KM mocy przy przyspieszaniu. Spaliny z nowego silnika będą oczyszczane przez filtr cząstek stałych – kojarzony głównie z dieslami, choć jak zapewne niewiele osób wie, również montowany do sprzedawanej obecnie benzynowej wersji Mercedesa S500.

To nie koniec innowacji, jakie w niedalekiej przyszłości czekają na wielbicieli aut z gwiazdą na masce. W samochodach wyposażonych w nową rzędową benzynową szóstkę oprócz zwyczajnej 12-woltowej instalacji elektrycznej znajdzie się także druga 48-woltowa. Podobnie jak obecnie ma to już miejsce w Audi SQ7 TDI, zostanie ona wykorzystana do napędzania elektrycznego kompresora (eZV) sprężającego powietrze trafiające do komór spalania. 48-woltowa instalacja zasili też elektryczną pompę wody i kompresor klimatyzacji. W tenże układ elektryczny będzie również wpięty wspomniany wcześniej ISG. Konwencjonalną 12-woltową siecią popłynie prąd potrzebny do zasilania świateł i innych odbiorników.

Drugą nowością wśród rzędowych szóstek Mercedesa będzie trzylitrowy diesel przewidziany jako następca dotychczas produkowanego V6 o tej samej pojemności. 313-konna jednostka o kodzie fabrycznym OM 656 otrzyma aluminiowy blok i rozbudowany, dwustopniowy system recyrkulacji spalin (EGR). Inne cechy nowego silnika z zapłonem samoczynnym to powłoka gładzi cylindrycznych typu NANOSLIDE oraz regulacja pracy zaworów wydechowych realizowana za pośrednictwem systemu CAMTRONIC.

4.0 V8 czyli M 176 i 2.0 R4 czyli M 264
Ofensywa Mercedesa na froncie benzynowych jednostek sięgnie zarówno poniżej jak i powyżej pułapu opisanej wcześniej 3-litrowej rzędowej szóstki. Mocniejszy gracz to czterolitrowe V8, które w określonych warunkach będzie mogło stać się również czterocylindrówką. Mowa oczywiście o odłączaniu połowy tłoków i pracy wyłącznie na jednym rzędzie cylindrów, co w zakresie 900 – 3250 obr./min. umożliwi odpowiedni układ składający się z ośmiu specjalnych siłowników montowanych w pobliżu wałków rozrządu. Silnik z takim rozwiązaniem i ze sztywnym tzw. zamkniętym blokiem trafi do Klasy S w przyszłym roku, zastępując obecne 4,7-litrowe V8 z S500 dysponujące mocą 455 KM.

O odpowiednie oczyszczanie spalin w nowej jednostce zadbają katalizatory i filtr cząstek stałych (Mercedes deklaruje, że będzie on bezobsługowy). Dwie turbosprężarki usytuowane w rozwidleniu głowic oraz system bezpośredniego wtrysku paliwa pracujący pod ciśnieniem od 100 do 200 barów pozwolą osiągnąć nowej V8-ce Mercedesa moc 476 KM i moment obrotowy na poziomie ok. 700 Nm. Powłoka NANOSLIDE, łańcuchowy napęd rozrządu i materiał użyty do odlewu głowic (stop aluminium i cyrkonu) to technologie, które znajdziemy też w jednostce M 178 znanej z AMG GT, zbliżonej konstrukcyjnie do nowego motoru przeznaczonego dla Klasy S.

Na koniec opisu silników ze Stuttgartu zostawiliśmy najmniejszą z nowych jednostek napędowych: dwulitrowego czterocylindrowego benzyniaka z turbosprężarką typu twin-scroll. Motor ten będzie uzyskiwał ponad 100 KM z litra pojemności. Dostanie kolektor ssący z krótkimi kanałami dolotowymi, elektrycznie sterowany zawór wastegate oraz mniej skomplikowaną wersję ISG, czyli alternatora połączonego z rozrusznikiem z funkcją odzysku energii i wspomagania silnika. Urządzenie nazwano BSA (belt-driven starter-alternator) – w odróżnieniu od ISG jest ono napędzane paskiem. Mały silnik Mercedesa, podobnie jak więksi bracia będzie współpracował z drugą instalacją elektryczną (48 V).

Testy nowych jednostek napędowych przeprowadzane są w niedawno otwartym centrum badawczym Mercedesa w Sindelfingen. W specjalnych pomieszczeniach można tam symulować różne warunki pracy silników np. w temperaturach od minus 30 do plus 42 stopni Celsjusza i przy rozrzedzonym powietrzu odpowiadającym takiemu, jakie spotkamy na wysokości ok. 5000 metrów nad poziomem morza. Użytkownikom samochodów pozostaje wierzyć, że nie będą to jedyne próby jakim zostaną poddane samochody wyposażone w nowe motory…

Tekst: Adam Kołodziejczyk, zdjęcia: Mercedes-Benz